Każdy na pewno kiedyś je widział. Jedni je kochają- inni nie mogą pojąć, jak można chodzić w 'czymś takim'. Trzeba pamiętać, że EMU to australijska firma obuwnicza, więc wykonuje różne typy butków. Ten wzór jest najpopularniejszy, więc w Polsce przyjęło się, że nazwa odnosi się do tego właśnie typu. Oryginalne śniegowce tej firmy ceną sięgają nawet do 3 000 zł, choć często można znaleźć podobnie wyglądające 'podróby' kosztujące 20-50 zł...Oczywiście nie dorównują jakością oryginałom. Bardzo łatwo spotkać osoby, które nie potrafią w nich chodzić! Stopa 'wyjeżdża' im za kontur podeszwy, co wygląda okropnie. Efektem tego są krzywe nogi, mokre skarpetki (zimą, w czasie deszczu) a nawet płaskostopie! Z moich własnych obserwacji wynika, (jak to mądrze brzmi^^) że największą popularnością cieszą się kolory stonowane (czarny, szary, beżowy, brązowy) choć można spotkać się z butkami jaskrawymi lub we wzorki. Według 'wielkich znawców' tylko dziewczyny mogą nosić takie buty. I co? Jajco. Firma ma też do zaoferowania kroje dla panów.
Jest to mój ulubiony wzór emu. Przyznam szczerze, że innego bym nie założyła.
Jeżeli ktoś jest szczęśliwym posiadaczem oryginałów, może zauważyć, że są one ocieplane wełną. Tak, naturalną wełną z owieczek. O ile wiem wełenka pochodzi od Merynosów <-- gatunek owcy (mam komplet pościeli właśnie z tego materiału, jest w 100% naturalny; dobrze grzeje w zimie a w lecie nie dopuszcza do przegrzania; był bardzo drogi, więc niech nie zdziwią Was ceny markowych Emu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz